Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielona woda na Zaporze Pilchowickiej. Co roku mieni się jak szmaragdy, ale śmierdzi. Tym razem na pomoc jezioru przyszedł deszcz

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Każdego roku zakwita Jezioro Pilchowckie zmienia barwę na kolor zielony. To szkodliwe zjawisko dla ekosystemu. Urzędnicy są bezradni
Każdego roku zakwita Jezioro Pilchowckie zmienia barwę na kolor zielony. To szkodliwe zjawisko dla ekosystemu. Urzędnicy są bezradni Jerzy Myrna
Zapora Pilchowicka jest jedną z najciekawszych atrakcji Dolnego Śląska. Każdego roku latem tafla wody mieni się niczym posypana szmaragdami. W takich chwilach, choć można tu zaśpiewać "Zieloni mi", woda w Jeziorze Pilchowickim jest niebezpieczna i śmierdzi. Zielony odcień świadczy o zaburzonym ekosystemie - zakwicie niebezpiecznych sinic i zielenic. Na szczęście po intensywnych opadach deszczu, poziom wody podniósł się i znowu można cieszyć oko czystą wodą. Z czego wynika problem?

Kiedy zakwita woda w Jeziorze Pilchowickim, turystów jest mniej

- Moglibyśmy czerpać z tego miejsca jeszcze więcej niż obecnie. Moglibyśmy mieć dużo więcej turystów, którzy chcieliby się kąpać w Jeziorze Pilchowickim, ale ze względu na coroczny problem z zakwitem sinic i zielenic, jest jak jest - mówi Artur Zych, burmistrz Wlenia.

Jak dodaje, choć gmina Wleń nie jest zarządcą terenu, to jednak traci przez problem z sinicami. Dlatego kilka razy organizował spotkania przedstawicieli Tauron Ekoenergia, który gospodaruje terenem, Wód Polskich, które nadzorują rzekę Bóbr zasilającą jezioro, lwóweckiego sanepidu i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w tej sprawie. Niestety, bezskutecznie.

Problem pojawia się każdego roku. Jezioro Pilchowickie od kilku lat podczas wakacji zmienia kolor na zielony. Niestety, choć zjawisko wygląda ciekawie, a na zdjęciach nawet ładnie, to zły znak. Zielona zawiesina to sinice i zielenice, które mnożą się podczas wysokich temperatur wody i zaburzają ekosystem. Kąpiel w takiej wodzie jest zagrożeniem dla zdrowia człowieka. W tym roku, w sierpniu znowu tak się stało, o czym świadczą załączone do artykułu zdjęcia. Tym razem jednak na pomoc Jezioru Pilchowickiemu szybko przyszedł deszcz, co sprawiło, że poziom wody podniósł się i problem zniknął. Na jak długo? Tego nie wie nikt.

W lwóweckim sanepidzie usłyszeliśmy, że stacja nie zajmuje się tym Jeziorem Pilchowickim

- My badamy wodę pitną i z takich zbiorników pobieramy próbki - mówi Monika Szczerbaniewicz z lwóweckiego sanepidu.

Jak informuje Jarosław Garbacz z wrocławskiej delegatury Wód Polskich, z taką prośbą zwrócono się do sanepidu i WIOŚ-u, bo to instytucja zajmują się badaniem jakości wody i analizą przyczyn i wyeliminowanie skutków pojawiającego się na Jeziorze Pilchowickim zjawiska. Mogą w tym również pomóc naukowcy.

Taką prośbę napisano także do naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego. Tam również zadaliśmy pytania w tej sprawie, ale w sezonie urlopowym nikt nie potrafił stwierdzić, czy którykolwiek z naukowców pochylił się nad problemem Jeziora Pilchowickiego.

Zmętnienie wody wywołane przez glony, brak dostępu światła i toksyny niszczą roślinność na dnie jeziora. Procesy gnilne, obumieranie i następnie osiadanie na dnie ogromnej ilości fitoplanktonu niszczą życie w zbiorniku. Na szczęście tym razem zakwit sinic i zielenic na Jeziorze Pilchowickim trwał dość krótko.

Jak tłumaczy Beata Jońca, Kierownik Zespołu ds. Meteorologii i Ochrony Środowiska TAURON Ekoenergia sp. zoo, problem zakwitu sinic jest dla TAURON Ekoenergii istotny z punktu widzenia ochrony środowiska naturalnego, ale działalność produkcyjna spółki nie ma wpływu na ich zakwit.

- Do zakwitu sinic dochodzi latem, bez obecności wiatru, gdy temperatura wody wzrasta do ponad 20 stopni Celsjusza. Jest to zjawisko naturalne, które z reguły ustępuje przy nagłym załamaniu pogody - silne wiatry, falowanie i mieszanie wód powoduje rozbicie zakwitu, a w konsekwencji obumieranie komórek i opadanie ich na dno zbiornika. Niestety w ostatnich latach zanieczyszczenie wód powoduje coraz częstszy zakwit sinic na zbiornikach wodnych. Obserwowany zakwit sinic na Jeziorze Pilchowickim ściśle wiąże się z działalnością człowieka - zaznacza rzeczniczka.

Jak dodaje, najważniejszym czynnikiem powodującym zakwit są nawozy sztuczne (azotowe i fosforowe), biogeny zawarte w proszkach do prania, odpady organiczne oraz ścieki komunalne. To zanieczyszczenia, które stale obecne są w naszych wodach i których ilość wzrasta wraz z postępem cywilizacyjnym.

W tym celu potrzebna jest współpraca wszystkich użytkowników wód i gmin zlewni Bobru w zakresie edukacji czy realizacji zadań związanych np. z nadzorem nad ściekami. W sprawie sinic - podobnie jak ze sprzątaniem śmieci z brzegów rzek i zbiorników wodnych - działanie potrzebne jest dużo wcześniej, a więc nasza uwaga raczej powinna koncentrować się na eliminowaniu przyczyn a nie skutków.

Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za Jezioro Pilchowickie

- Ocena jakości wody w zbiorniku oraz ewentualne kroki podejmowane w związku z zaistniałą sytuacją pozostają w gestii Zarządu Zlewni w Lwówku Śląskim – a więc organu właściwego w sprawach gospodarowania wodami zgodnie z Prawem wodnym, w tym do sprawowania nadzoru nad stanem i jakością wody - podkreśla Jońca.

Tymczasem Jarosław Garbacz, rzecznik Wód Polskich we Wrocławiu odbija piłeczkę.

- Zbiornik Pilchowice nie jest administrowany przez Wody Polskie. Utrzymanie zbiorników wodnych Pilchowice, Złotniki, Leśna oraz Lubachów w województwie dolnośląskim, które wchodzą w skład zespołu elektrowni wodnych Jelenia Góra, zgodnie z obowiązującymi decyzjami wodnoprawnymi należy do spółki Tauron Ekoenergia. Podmiot ten jest odpowiedzialny m.in. za utrzymanie właściwego stanu gospodarowania wodami, aktualny poziom piętrzenia oraz przepływ wód i kontrolę zrzutów ze zbiornika do ujścia - rzeki Bóbr, co ma bezpośredni wpływ na parametry fizykochemiczne wody w akwenie.

Pat trwa, a rozwiązania problemu nie widać.

Zapora na rzece Bóbr powstała w 1912 powodując powstanie Jeziora Pilchowickiego. Zbudowano ją po to, by zapobiegać powodziom, które niszczyły tamte tereny na przełomie wieków oraz o dostarczanie energii elektrycznej ze uruchomionej tam elektrowni wodnej. Zapora jest ogromna, liczy 69 metrów wysokości i jest drugą tak wysoką zaporą w Polsce.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Zielona woda na Zaporze Pilchowickiej. Co roku mieni się jak szmaragdy, ale śmierdzi. Tym razem na pomoc jezioru przyszedł deszcz - Dolnośląskie Nasze Miasto

Wróć na gryfowslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto