Pozostaw mnie w domu

Materiał informacyjny RDLP we Wrocławiu
Fot. Magdalena Mol
Fot. Magdalena Mol

„Spotkaliśmy ją podczas spaceru. Leżała taka porzucona w trawie. Musieliśmy ją zabrać, inaczej by nie przeżyła. Na pewno stałaby się jej krzywda".

To słowa, które późną wiosną i wczesnym latem bardzo często słyszą leśnicy, weterynarze i pracownicy ośrodków zajmujących się pomocą dzikiej zwierzynie. To do nich najczęściej trafiają setki przyniesionych młodych saren, zajęcy, ptasich podlotów i innych zwierząt.

Jednak czy każde z tych młodych i nieporadnych zwierząt potrzebuje naszej „pomocy"?

Nic bardziej mylnego.

Dzikie zwierzęta w zadziwiający sposób ułatwiają przetrwanie sobie i swojemu potomstwu. I tak np. te często według nas — ludzi - potrzebujące pomocy sarny to specjaliści w dziedzinie ochrony swojego potomstwa. Samica sarny (koza), zaraz po urodzeniu „porzuca" młode. Jeśli urodziła więcej niż 1 koźlę, to rodzeństwo potrafi być oddalone od siebie nawet o pół kilometra! To oraz fakt, że maluchy nie wydzielają zapachu, zwiększa ich szanse na przeżycie. Matki młodych nie widzimy w pobliżu, ale możemy być pewni, że jest w zasięgu wzroku. Potomstwo odwiedza jedynie 2 razy dziennie-w porze karmienia, aby nie przekazać swojego zapachu, który jest doskonale znany drapieżnikom. Jeśli któremuś malcowi coś będzie zagrażać, koza z pewnością mu pomoże.

Fot. Magdalena Mol

Podobny schemat zachowania bezpieczeństwa mają zajęczyce, które odwiedzają swoje maluchy najczęściej pod osłoną porannej szarówki i wieczornego zmierzchu.

Zdecydowanie częściej niż na młode sarny możemy natknąć się na podloty-młode ptaki. I jeśli znajdziemy takie pisklę w mieście, pod drzewem to możemy młodego ptaka wsadzić z powrotem do gniazda. Jeśli zauważymy, że gniazdo spadło z drzewa, jest uszkodzone, bądź jeśli ptak jest wyraźnie ranny, to wtedy pisklaka powinniśmy zabrać i przekazać pod profesjonalną opiekę.

Nieco inaczej postępujemy z ptakami znalezionymi w lesie, na łące bądź polu. Jeśli nie są ranne, powinny zostać tam, gdzie je znaleźliśmy.

Warto również pamiętać, że młode pustułki, kawki i sroki, które często możemy spotkać w miastach, bardzo często przesiadują poza gniazdem, na gałęziach drzew i krzewów. Jeśli taki malec nie jest wyraźnie ranny, to pozostawmy go, żeby sam sobie radził i nauczył się życia.

Apelujemy do wszystkich! Zanim w odruchu serca, będziecie chcieli wziąć bezbronnego malucha, dobrze się zastanówcie. Oceńcie, czy zwierzę jest poturbowane, bądź ranne. Jeśli nie, zostawmy je tam, gdzie jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pozostaw mnie w domu - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na gryfowslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto